Udowodnię Ci, że siedzisz na mrowisku i pokażę, jak wziąć odpowiedzialność za własne życie

Siedzenie na mrowisku raczej nie jest przyjemne (szczególnie latem, gdy masz na sobie tylko seksowne bikini). Mrówki gryzą Cię w tyłek, a Ty cierpisz. Pewnie myślisz sobie: wystarczy się przesiąść! Czemu więc tego nie robisz i w swoim prawdziwym życiu ciągle siedzisz na mrowisku?

Dlaczego siedzisz na mrowisku?

Wyjaśnię Ci coś: choćbyś się rękami i nogami zapierała, że nigdy byś nie usiadła na mrowisku, nie uwierzę Ci w to. Dlaczego? Bo sama przyłapuję się na tym, że robię to regularnie. A uważam się za osobę, która ma dużą moc sprawczą i bierze odpowiedzialność za swoje życie.

No dobra, ale o co chodzi z tym mrowiskiem? Nie można jaśniej?

Można.

Siedzenie na mrowisku to metafora, która świetnie opisuje pewien problem. Bardzo często tkwimy w trudnej sytuacji i nie robimy nic, by się z niej uwolnić. Dokładnie tak, jakbyśmy pozwalały mrówkom kąsać się w tyłek.

W książce „Kintsugi. Jak czerpać siłę z życiowych trudności” Thomasa Navarro przeczytałam pewną historię. Nie mam tekstu przed sobą, więc przytoczę to tak, jak pamiętam:

Pewien mężczyzna rozłożył koc i na nim usiadł. Po kilku chwilach zaczął narzekać na to, że dokoła niego są mrówki. Potem użalał się, że go ciągle gryzą. Na co inny człowiek zapytał:
– To dlaczego nie wstaniesz?

No właśnie, dlaczego nie wstaniesz? Dlaczego nie poszukasz rozwiązania problemu, który Ci doskwiera?

Odpowiedzialność za własne życie

Każdego dnia wielokrotnie siadamy na mrowisku.

Gdy pada deszcz, a nam nie chce się wrócić po parasol.

Gdy marzną nam ręce, ale nie chce nam się założyć rękawiczek.

Gdy nie radzimy sobie z traumą, ale nie chce nam się iść na terapię, albo narzekamy na terminy na NFZ (wiesz, jak się zapiszesz, to w końcu się doczekasz. A jak tego nie zrobisz, będziesz czekać jeszcze dłużej).

Gdy ciągle kłócimy się z mężem, ale nie chcemy powiedzieć mu wprost, co czujemy.

Gdy narzekamy na ból pleców, ale nie robimy nic, by się go pozbyć.

To wszystko jest siedzeniem na mrowisku. Godzimy się na tkwienie w trudnej sytuacji, cierpimy, narzekamy… ale nie robimy nic, by to się zmieniło.

Jeśli chcesz wziąć odpowiedzialność za swoje życie, musisz w końcu zacząć działać.

Narzekanie niczego nie zmienia

Dziś rano wstałam na pierwszą drzemkę po budziku (sukces!). Ubrałam się cichutko i wyszłam z sypialni, by spędzić sama ze sobą 20 minut, zanim obudzę Małego Człowieka. A potem wyjrzałam przez okno. Sypał śnieg. Na ziemi leżało już ładnych 5-7 cm, a gruby puch padał z nieba.

Pierwsza myśl: o matko!

Druga myśl: ale jest pięknie. Taką zimę lubię 😍

50 minut później wyszłam z moim dwulatkiem do auta, żeby zawieźć go do żłobka. Odśnieżałam je przez kolejne 10 minut. Wpadłam po kostki w zaspę, zamiast trafić na chodnik. I ani razu nie pomyślałam:

  • o borze… jak mi się nie chce,
  • po co komu ta zima?
  • lato jest fajniejsze…

Zamiast tego odśnieżałam, zachwycając się pięknem krajobrazu (w końcu nie jest szaro i ponuro!).

Wiem, że wiele osób narzekało na ten śnieg. Ale… Czy to narzekanie sprawiło, że śnieg zniknął? Czy to narzekanie sprawiło, że przyszło nagle lato? A może tylko doprowadziło do rozpaczy i nerwów?

W takim razie po co narzekać?

Lepiej wziąć odpowiedzialność za swoje życie i przeformułować myśli, które Ci towarzyszą, na pozytywniejsze. Nie każę Ci tańczyć z radości. Zamiast tego możesz po prostu stwierdzić, że pada śnieg (neutralna myśl), albo że dookoła jest ładnie (pozytywna myśl). Uśmiechniesz się i lepiej przeżyjesz kolejny dzień swojego życia. To brzmi o wiele lepiej niż narzekanie, prawda?

Zrób jeden krok

Przestawienie się z narzekania na docenianie tego, co jest, to jedno. Innym sposobem na wzięcie życia w swoje ręce jest zrobienie pierwszego kroku do działania. Jak możemy to zrobić na przykładzie sytuacji, o których pisałam wcześniej?

Gdy pada deszcz, a nam nie chce się wrócić po parasol. > Kup mały parasol (lub pelerynkę przeciwdeszczową) i wrzuć go do torebki. Już nie będziesz moknąć.

Gdy marzną nam ręce, ale nie chce nam się założyć rękawiczek. > Kup tak ładne rękawiczki, byś chciała je nosić albo pomyśl o tym, jak przyjemnie ciepło Ci się zrobi po tym, jak spędzisz 10 sekund na zakładaniu rękawiczek.

Gdy nie radzimy sobie z traumą, ale nie chce nam się iść na terapię. > Umów się na spotkanie z terapeutą. Kup książkę, z którą możesz pracować sama. Przyznaj się do cierpienia przed sobą lub otwórz się przed kimś bliskim.

Gdy ciągle kłócimy się z mężem, ale nie chcemy powiedzieć mu wprost, co czujemy. > Naucz się stosować komunikat „ja” do opisywania tego, co czujesz. To złagodzi konflikty.

Gdy narzekamy na ból pleców, ale nie robimy nic, by się go pozbyć. > Zacznij siedzieć prosto. Umów się do fizjoterapeutki. Naucz się rolować ciało.

W każdym z tych przypadków jest mnóstwo opcji do wyboru. I ja wiem, jak cholernie trudno jest zrobić ten pierwszy krok. Ale zdecydowanie warto to zrobić.

Moja historia

W mojej poprzedniej pracy na produkcji na 3 zmiany nie czułam się dobrze. Ludzi traktowano jak roboty, które sikają na komendę (a już na pewno nie mają okresu), a do tego z mobbingiem nie robiono kompletnie nic. Gdy zaszłam w ciążę, uciekłam z tamtego miejsca. Potem obiecywałam sobie, że więcej tam nie wrócę (spoiler: wróciłam tylko po to, by złożyć wypowiedzenie).

Wzięłam odpowiedzialność za własne życie i dotrzymałam słowa. Zrobiłam pierwszy krok: kurs copywritingu (choć miałam już niemałe doświadczenie). Potem drugi krok: znalazłam pierwszych klientów. Trzeci krok: założyłam firmę. I jakoś to poszło. Bałam się okropnie, wzbraniałam się przed tym, ale wiedziałam, że tak będzie o wiele, wiele lepiej (i faktycznie tak jest).

Jeśli nie weźmiesz odpowiedzialności za swoje życie, będziesz tkwić w tym mrowisku jeszcze długo. Do Ciebie należy wybór, czy ruszysz się z miejsca, czy dasz się gryźć w tyłek (im dłużej siedzisz, tym bardziej cierpisz. Pamiętaj o tym!).

Chcesz zrobić pierwszy krok i wziąć odpowiedzialność za własne życie, ale nie wiesz jak? Zajrzyj tutaj > Warsztaty online ŻYCIE NA WŁASNYCH ZASADACH. Myślę, że to coś dla Ciebie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *