Ostatni rok był dla mnie pełen zmian. Niby nie zdarzyło się nic takiego, ale gdy wypełniam „Dziennik Wieloletni”, widzę, że… ja się zmieniłam. Myślę inaczej, działam inaczej, patrzę na własne życie inaczej. Jak zmieniłam swoje życie i jak Ty możesz zmienić swoje życie w rok? Opowiadam o tym w pierwszym odcinku podcastu Złap Równowagę.
Jak zmieniłam swoje życie w rok? (bez spektakularnych zmian)
Jeśli wolisz słuchać, możesz to zrobić na Spotify, YouTubie i Google Podcasts. Wolisz czytać? Niżej znajdziesz transkrypcję.
📝 Hej! Ja jestem Klaudia, a Ty słuchasz podcastu Strefa Równowagi (tak, zmieniłam jednak nazwę na Złap Równowagę) o rozwoju osobistym, planowaniu i poszukiwaniu równowagi w życiu. Dzisiaj zapraszam Cię na odcinek o tym, jak zmieniłam swoje życie w rok bez żadnych spektakularnych zmian.
One Little Word a zmiany w życiu
W tym roku już trzeci rok z rzędu wybierałam swoje One Little Word. To jest taka koncepcja, według której wybieramy sobie jedno słowo, które będzie nam towarzyszyć przez cały rok w naszych celach, w naszej codzienności. Poszukując tego słowa, skupiamy się na naszych potrzebach, na tym, co najbardziej czujemy, czego najbardziej chcemy.
I ja w tym roku bardzo, bardzo skupiłam się na tym, żeby to słowo było obecne w tym, co robię na co dzień, a nie tylko na papierze. Przeżywałam to słowo, jak się tylko dało. A tym moim słowem było „step”, czyli z angielskiego „krok”, „stopień”, „szczebel” lub „iść” w takim znaczeniu właśnie krok po kroku, kawałek po kawałku, a nie rzucanie się na głęboką wodę.
Właśnie tego najbardziej potrzebowałam, bo bardzo często wybieram cele, które są aż nadambitne, jest ich o wiele za dużo, żeby w ciągu roku zrealizować je wszystkie. I w tym roku zdecydowałam, że najlepszym wyborem będzie właśnie zwolnienie, skupienie się na takim działaniu właśnie kroczek po kroczku, zamiast rzucania się na głęboką wodę.
Zmieniłam swoje życie dzięki nawykom
Najbardziej w tym roku skupiłam się na nawykach i tych nawyków pojawiło się bardzo dużo. Niektóre są ze mną od samego stycznia i zaraz za pierwszym podejściem udało mi się je wprowadzić, a nad innymi nadal pracuję i chociaż mamy już prawie połowę grudnia, to nadal nie wychodzą mi tak dobrze, jakbym tego chciała. Ale teraz już sobie tego nie wyrzucam, nie jestem na siebie zła, tylko daję sobie tyle czasu, ile naprawdę potrzebuję.
Na początku roku zrobiłam sobie listę tego, co chciałabym wprowadzić. Na tej liście były naprawdę różne nawyki: i takie bardziej związane z pielęgnacją, nawet z higieną można by powiedzieć, i takie bardziej rozwojowe. Była codzienna medytacja, ale też czyszczenie języka, bo nigdy wcześniej tego nie robiłam, a w tym roku uznałam, że to jest mi niezbędne. Jak jeszcze tego nie robicie, to bardzo polecam.
I potem, jak już zrobiłam tę listę, to zamiast jak z każdego roku wcześniej rzucać się na to wszystko na raz i wprowadzać milion nawyków w jednym miesiącu, a potem dziwić się, że mi nie wychodzi… to w tym roku postanowiłam zrobić trochę inaczej.
Moje sposoby na wprowadzanie nawyków
Zaznaczyłam sobie na liście dwa lub trzy nawyki (nawet dokładnie nie pamiętam, ile ich było) i postanowiłam wprowadzać je właśnie od stycznia. Od razu, bo nie mogłam się powstrzymać, wybrałam sobie nawyki, nad którymi będę chciała pracować w lutym, w marcu. I wzięłam się do działania już od pierwszego stycznia, bez udawania, że… no dobra, to już od drugiego na pewno, a potem od poniedziałku, a potem nie wiadomo kiedy zacznę. Więc od pierwszego stycznia wzięłam się do działania i teraz mogę powiedzieć, że właśnie takie podążanie krok po kroku dało mi o wiele więcej, niż robienie wszystkiego na hurra i wprowadzanie miliona zmian na raz.
Chociaż w styczniu wydawało mi się, że idę bardzo, bardzo powoli, tak teraz, jak spoglądam za siebie i widzę te zmiany, które nastąpiły przez cały rok, to widzę, jak bardzo zmieniło się moje życie, mimo tego, że na co dzień tego nie widziałam.
No dobrze, ale jak dałam radę wprowadzić te wszystkie nawyki, skoro nigdy wcześniej mi się to nie udawało? Niektóre, tak jak już wspomniałam, są ze mną od stycznia i nie było najmniejszego problemu, żeby je wprowadzić, bo po prostu bardzo ich chciałam i nie były aż takie trudne. Ale inne za to były wręcz okropnie trudne i, tak jak mówię, do tej pory z niektórymi mam jeszcze problem, żeby je wprowadzić w życie.
Poszukiwanie „dlaczego”
Dlatego zaczęłam sobie w pewnym momencie szukać mojego „dlaczego”. Dlaczego ja, ale konkretnie ja chcę ten nawyk wprowadzić? Co on mi, ale konkretnie mi da? A nie coś, co ktoś mówi, że ten nawyk daje i tak dalej.
Powiem tutaj na przykładzie nawyku picia szklanki wody z cytryną zaraz po przebudzeniu. Wiadomo, że to tam pobudza organizm do działania, jelita i tak dalej, i tak dalej. Ale dla mnie to było zdecydowanie za mało i ja samej cytryny nie lubię, więc wprowadzanie takiego nawyku to była dla mnie orka na ugorze.
I dlatego usiadłam na spokojnie i zastanowiłam się, dlaczego ja chcę tę wodę z cytryną pić rano. I wyobraź sobie, że nie znalazłam żadnego powodu, dlaczego ta cytryna miałaby być tam obecna. Ale znalazłam powód, dla którego chcę pić wodę, po prostu zwykłą wodę, mimo że dietetyczni guru i cały ten fit świat mówi, że trzeba tę wodę z cytryną… Tak ja piję po prostu wodę. Wstaję i piję pół szklanki, szklankę. Zależy, ile mam potrzebę. A moje „dlaczego” w tym wypadku to dużo lepsze samopoczucie i mniejszy stopień zmęczenia, gdy właśnie wypiję tę wodę, w porównaniu do tego, jakbym tej wody nie piła. I to mi wystarczyło, żeby ten nawyk wprowadzić na stałe, a wcześniej się to nie udawało.
Lista nawyków
Wspominałam też o nawykach, których nie udało mi się jeszcze wprowadzić. Dlatego w 2024 roku też będę miała taką listę i też będę starała się jeden, maksymalnie dwa nawyki w miesiącu wprowadzić, zaczynając właśnie od mojego dlaczego. I będę szukała go tak głęboko, aż znajdę powód, który sprawi, że faktycznie te nawyki, które chcę wprowadzić, zostaną ze mną na stałe.
Nawyki zmieniają życie małymi krokami
I tak naprawdę cały ten rok 2023 opierał się u mnie na małych krokach. Nie było tu żadnych spektakularnych zmian, tak jak w 2022 roku, kiedy rzuciłam pracę na etacie po macierzyńskim. Nie wróciłam już na produkcję, tylko założyłam swoją firmę. Nie było tak spektakularnych zmian, jak parę lat wcześniej, gdy zdiagnozowano u mnie endometriozę i gdy całe życie wywróciło mi się do góry nogami. Nie. W tym roku po prostu działałam takimi małymi krokami i zauważyłam, jak dużo zmieniają takie proste, codzienne nawyki. Ale właśnie to jest słowo klucz: codzienne. To nie chodzi o to, że rzucam się na coś i robię to przez tydzień czy dwa, bo to nie zmieni życia. Chodzi właśnie o te nawyki, które zostają ze mną, mimo zmieniających się okoliczności tak jak na przykład medytacja wieczorami czy czytanie książek przed snem.
Wydawać by się mogło, że takie drobne nawyki nic takiego nie zrobią, ale one naprawdę potrafią zmienić życie. Ostatnio weszłam na Spotify i okazało się, że słuchałam (głównie) podcastów, bo rzadko kiedy słuchałam muzyki, przez ponad 3600 minut. To daje ponad 60 godzin! 60 godzin to są około 3 doby ciągłego, ciągłego słuchania. I okej, nie było w by w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że ja słuchałam jakieś 15, maksymalnie 30 minut dziennie. I to w sumie od marca, bo z tego, co pamiętam, na początku roku jeszcze nic nie słuchałam. Więc te 15 minut dziennie potrafiły zebrać się w 60 godzin, które naprawdę zmieniły moje postrzeganie samej siebie i świata dookoła mnie, bo słuchałam takich podcastów, które mogłabym potraktować bardzo rozwojowo. Niemal tak jak książki, tylko podawane w formie dźwięku, a nie liter na papierze.
Musisz jednak pamiętać i o tym też już pisałam na blogu, że samo słuchanie nic nie zmieni. Oczywiście włoży Ci do głowy pewne kwestie, pewne myśli, które będą do Ciebie wracać. Ale żeby tak naprawdę, intencjonalnie zmienić swoje życie, to trzeba wprowadzać zmiany, bo jak my nie będziemy nic robić, to nikt inny za nas tego tym bardziej nie zrobi.
✨ Przeczytaj także: Samo czytanie poradników nie zmieni Twojego życia!
Jak zmienić swoje życie w rok, słuchając podcastów i czytając książki?
Więc ja słuchałam podcastów głównie, gdy wracałam ze żłobka po tym, jak odprowadziłam tam dziecko lub gdy szłam po nie po południu. I za każdym razem, gdy usłyszałam jakąś myśl, która do mnie bardzo trafiła, przystawałam na chwilę, włączałam notatnik w telefonie i zapisywałam taką luźną koncepcję pojedynczymi słowami. A później w domu do tych notatek wracałam i zastanawiałam się, jak mogę je wykorzystać, żeby zmienić swoje życie na lepsze.
I tak samo postępowałam z czytaniem poradników. W tym roku przeczytałam o wiele, wiele mniej niż w poprzednich latach, ale śmiem twierdzić, że zmieniły one moje życie jeszcze bardziej niż te wszystkie książki, które chłonęłam jedną za drugą, bo w tym roku czytałam, zaznaczałam sobie różne fragmenty, różne strony i później do nich wracałam. Robiłam notatki, spisywałam pytania i potem siadałam, i zaczynałam pracować z tymi treściami. Zaczynałam odpowiadać na te pytania, zastanawiać się, kopać coraz głębiej i szukać różnych rozwiązań, które faktycznie zmieniłyby moje życie.
Myślę, że na początku roku nagram odcinek o tym, jakie książki i podcasty polecam, takie właśnie bardziej rozwojowe, które naprawdę mogą zmienić życie, ale pod warunkiem, że będziemy nie tylko siedzieć i czytać, ale też pracować z nimi i wdrażać zmiany.
✨ Przeczytaj także: Czy dopamina to najlepszy motywator? Sprawdźmy! | „Mózg chce więcej. Dopamina” Daniel Z. Lieberman, Michael E. Long
Jeszcze jeden ważny składnik
Na koniec chciałabym jeszcze wspomnieć o jeszcze jednym ważnym składniku, który dodałam w tym roku do mojego życia i który zainicjował mnóstwo, mnóstwo zmian. A było to zaufanie intuicji i swoim uczuciom. Ja wcześniej bardzo skupiałam się na tym, żeby podejmować decyzję praktyczne, żeby wszystko dokładnie przemyśleć, wszystkie potencjalne zyski i straty, możliwe konsekwencje.
A w tym roku zaczęłam działać bardziej z tym, co czuję i stąd w ogóle powstało Zaplanuj Równowagę, bo brakowało mi takiego mojego miejsca, w którym mogłabym edukować, inspirować i pokazywać, jak złapać równowagę w tym pędzącym świecie. Później zaczęłam bardziej kombinować z różnymi formatami treściami, zaczęłam się coraz lepiej bawić, a teraz, na koniec roku, znów pracuję nad tym, żeby wprowadzić pewne zmiany, które sprawią, że to moje miejsce… te moje miejsca, bo to jest i profil na Instagramie, i blog, i newsletter, i teraz jeszcze podcast… żeby one wszystkie były jeszcze bardziej inspirujące. Żebyś mogła wyciągnąć z nich dla siebie jak najwięcej i w każdej treści, żebyś mogła znaleźć coś dla siebie, chociaż taki promyczek radości lub jakiś bodziec to działania.
I to właśnie jest wynik tego zaufania intuicji i moim uczuciom, bo ja potrzebuję nie dość, że kreatywnie się wyżyć, to jeszcze potrzebuję czuć, że pomagam innym w osiąganiu lepszego życia, w poszukiwaniu równowagi i w tym roku staram się te wszystkie zmiany wprowadzać zgodnie ze mną, i robić tak, żeby w moim życiu pojawiła się magia. Ale nie taka magia, że wystroję się na imprezę czy ubiorę choinkę na święta, ale taka magia, która jest po prostu codziennie w tych drobnych rzeczach, na przykład w pysznym kakao, albo takiej magii, która jest ze mną na co dzień, na przykład w przytulaniu dziecka, w randce z mężem, w pisaniu dziennika czy nawet w zwykłym patrzeniu przez okno i piciu herbaty.
Zaczęłam doceniać bardzo takie chwile i coraz bardziej czuję, że to życie jest naprawdę moje, że jest takie, jakie zawsze chciałam mieć. Oczywiście ma pewne niedociągnięcia, pewne wady, ale z każdym dniem jest coraz lepiej i wierzę, że postępując w ten sposób, jak do tej pory, w przyszłym roku moje życie będzie jeszcze lepsze.
Jeśli Ty też chcesz, żeby twoje życie było przyjemniejsze, spokojniejsze, takie zgodne z Tobą, z tym co czujesz, to serdecznie zapraszam Cię, żebyś została ze mną i zajrzała na mojego Instagrama @zaplanuj.rownowage oraz na bloga zaplanujrownowage.pl, bo tam jest praktycznie na co dzień. I pamiętaj, że Twoje życie samo się nie zmieni. To Ty musisz je wziąć w swoje ręce i zacząć działać. Do usłyszenia w kolejnym podcaście. Paa!