Jeśli czasem myślisz sobie, że masz serdecznie dość i „(…) chyba czas najwyższy, żeby rzucić to wszystko w diabły i pojechać do Kisłowodzka” („Mistrz i Małgorzata”, Michaił Bułhakow – jedna z moich ulubionych książek, choć polecam bardziej wyjechać w Bieszczady niż do Kisłowodzka)… to ten artykuł jest dla Ciebie.
Dowiesz się z niego:
- jak pogodzić wszystkie role, które mamy w życiu,
- jak nimi żonglować tak, by żadna z nich nie spadła,
- jak poradzić sobie w te dni, w które jest ciężko.
Uwaga! Ten artykuł jest przyjazną w czytaniu transkrypcją podcastu ⤵️ Możesz go posłuchać lub czytać dalej – jak wolisz 😊
Żonglowanie rolami w życiu – wprowadzenie
Wyobraź sobie, że masz w rękach dziesięcioma piłeczek. Nie potrafisz jeszcze za bardzo żonglować, ale usiłujesz to robić. Nie zdziwi Cię pewnie to, że za chwilę spadnie pierwsza, druga, a potem wszystkie posypią się zaraz za nią.
Żonglowanie dziesięcioma piłeczkami jest bardzo trudne. Dlaczego więc na co dzień próbujemy żonglować dziesięcioma (a często nawet więcej) rolami w swoim życiu i oczekujemy, że nic się nie posypie?
Jeśli jesteś przytłoczona i zmęczona:
- tym ciągłym żonglowaniem,
- tymi próbami utrzymania wszystkiego w ryzach
- i brakiem odpoczynku,
to ten odcinek jest dla ciebie.
A jeśli się jeszcze nie znamy, to hej, jestem Klaudia Jaroszewska-Kotradii, a Ty słuchasz podcastu Złap Równowagę o:
- wspierającym planowaniu,
- rozwoju osobistym w zgodzie ze sobą
- i tworzeniu równowagi w życiu.
Jak się zorganizować, żeby się ze wszystkim wyrobić?
Kiedyś wydawało mi się, że mogę wszystko i że to wszystko mogę zrobić na raz.
W klasie maturalnej w technikum przygotowywałam się do matury z trzech przedmiotów rozszerzonych i żadnego z nich nie miałam w szkole w rozszerzeniu (więc przygotowywałam się do nich po prostu sama).
Do tego czekały mnie egzaminy zawodowe, miałam też bloga i Instagrama. Starałam się regularnie ruszać, bo chciałam zrobić szpagat, więc rozciągałam się kilka razy w tygodniu.
Do tego udzielałam korepetycji, próbowałam mieć jakieś życie towarzyskie i rodzinne…
I w pewnym momencie zrozumiałam, że jestem chronicznie zmęczona. Jestem po prostu przeciążona, przemęczona tym wszystkim, co na siebie wzięłam.
Tylko że wtedy nic nie zmieniłam. Miałam 20 lat i uważałam, że jak się lepiej zorganizuję, to na pewno wszystko się uda. Jak się domyślasz, wcale tak nie było i to chroniczne zmęczenie było ze mną bardzo długo.
Nie dasz rady robić wszystkiego na raz
Dopiero niedawno zrozumiałam (niedawno mam tu na myśli jakieś dwa lata temu), że nie da się ciągle żonglować tymi wszystkimi piłeczkami, bo w końcu któraś spadnie, a za nią polecą też inne. A za tymi piłeczkami poleci też poczucie własnej sprawczości, wartości, pewności siebie i tak dalej.
Od tamtego czasu wiele się zmieniło (bo też nad tym pracowałam przez cały czas i pracuję nadal, bo uważam, że równowagę w życiu się tworzy i z czasem będzie coraz lepiej).
Jak pogodzić macierzyństwo, pracę i inne życiowe role?
Obecnie mam:
- dziecko w spektrum autyzmu, które ma prawie cztery lata,
- swoją firmę, gdzie tworzę treści dla klientów, jestem copywriterką i jednocześnie rozwijam swoją markę osobistą.
Mamy w życiu, my wszyscy, czyli ja, mój mąż i mały człowiek, różne problemy (m.in. choruję na endometriozę) i mimo tego wszystkiego czuję większy spokój i taką większą sprawczość, większą pewność siebie w tym, że podołam.
I znów to nie jest tak, że ja ciągle żongluję tymi wszystkimi piłeczkami, tylko zrozumiałam, że równowaga, dążenie do tej równowagi to umiejętność odkładania niektórych piłeczek na bok, gdy nie dajemy rady, nie mamy przestrzeni na to, żeby żonglować nimi wszystkimi i branie ich z powrotem wtedy, kiedy faktycznie mogą się nam przydać.
Żonglowanie życiowymi rolami a zmęczenie
Parę tygodni temu obudziłam się rano z taką myślą, że ja już nie jestem chronicznie zmęczona. Ja potrafię się wyspać, potrafię odpocząć, potrafię czuć, że jestem w pełni sił i to było dla mnie bardzo dziwne po tych wszystkich latach, gdzie po prostu wstawałam zmęczona, szłam spać potem wieczorem i wstawałam i tak zmęczona i tak to wszystko się toczyło.
Więc uważam znów, że równowagę da się tworzyć, da się tymi piłeczkami żonglować tak, żeby się nie zajechać. I w tym podcaście też chcę o tym opowiedzieć, jak to zrobić.
Jakimi piłeczkami żonglujesz?
Ale wróćmy jeszcze na chwilę do tych piłeczek, bo dla każdej z nas te piłeczki, którymi żonglujemy, mogą być różne, ale to, co większość z nas łączy, to to, że tych piłeczek jest zdecydowanie za dużo.
Jesteśmy mamami, partnerkami lub żonami, pracownicami lub posiadaczkami własnych firm, biznesów. Jesteśmy córkami, wnuczkami, ciociami, przyjaciółkami, koleżankami. Jesteśmy mamami, które odprowadzają dziecko do przedszkola, z czym też się wiążą pewne zadania i obowiązki. Jesteśmy kobietami, które chcą mieć czas dla siebie, czas na ruch, na zdrowe odżywianie, na rozwój, na odpoczynek, na rozwijanie swoich pasji, testowanie jakichś nowych hobby i tak dalej.
Mogłabym tak wymieniać naprawdę w nieskończoność i jestem niemal pewna, możesz mi napisać o tym na maila kontakt@zaplanujrównowagę.pl lub na Instagramie @zaplanuj.równowagę albo w komentarzu pod tym podcastem, czy masz jakąś rolę w życiu, której ja tutaj nie wymieniłam, bo naprawdę jestem pewna, że taka rola się znajdzie.
I to, co w tym wszystkim jest najtrudniejsze, to to, że mamy wrażenie, że te wszystkie role są dla nas dokładnie tak samo ważne. Że tak samo musimy być zaangażowanymi mamami, jak i partnerkami, jak i pracownicami. Tak samo musimy się przykładać do własnego rozwoju, do rozwijania relacji, do dbania o swoich rodziców i tak dalej i tak dalej.
Tylko to nie jest prawda, a przynajmniej po części nie jest to prawda, bo nie wszystkie piłeczki mają tą samą wagę i taką samą ważność w tym samym czasie.
Co mam tu na myśli?
Albo zacznijmy od tego, czego nie mam tu na myśli, żebyśmy się źle nie zrozumiały. Oczywiście bycie mamą jest ważne, bycie partnerką lub żoną jest ważne, bycie pracownicą jest ważne. Jak posiadamy swój biznes, to też jest ważne. Przyjaźń jest dla nas ważna, rodzice, dziadkowie, nie wiem, kuzynki i tak dalej i tak dalej, to wszystko jest ważne. Tylko, że nie jesteśmy w stanie każdego dnia, w każdej chwili dbać o to wszystko naraz.
I czasem trzeba po prostu postawić pewne granice, oddzielić jedną rolę od drugiej i skupić się na tym, co jest w danym momencie najważniejsze.
Przykładowo, pisałam sobie dzisiaj z moją kuzynką, która niestety nie mieszka w Polsce i jest dla mnie bardzo ważną osobą w moim życiu, ale w pewnym momencie napisałam jej, że uciekam do pracy, bo Mały Człowiek jest w przedszkolu i w tym czasie ja pracuję. Nie chcę tej pracy przekładać na późniejszy czas, więc muszę skupić się na tym, co w danej chwili jest najważniejsze. A w tej konkretnej chwili najważniejsze było to, żebym ja ogarnęła wszystkie zadania, które miałam na dzisiaj zaplanowane w pracy. A do kuzynki mogę się odezwać jeszcze później i to też będzie okej.
I jeszcze jeden przykład, żeby nie wyszło, że praca zawsze jest najważniejsza. Gdy Mały Człowiek był chory niedawno i został w domu, oczywiście musiałam mu poświęcić dość sporo czasu. Mogłam wygospodarować tam powiedzmy trzy godziny dziennie na pracę i tak właśnie robiłam, że rezygnowałam po części z pracy, z tych mniej ważnych obowiązków, żeby spędzić ten czas z dzieckiem, które mnie w tym czasie potrzebowało.
I znów żonglując tym wszystkim starałam się utrzymać w górze właśnie piłeczkę macierzyństwa, małżeństwa i pracy, starając się też znaleźć jakikolwiek czas w tym wszystkim na odpoczynek. A cała reszta w tym czasie nie była aż tak ważna i świadomie przekładałam to po prostu na kolejne dni czy kolejne tygodnie.
Czyli na przykład wtedy nie zadzwoniłam do mojej babci, z którą rozmawiałam przez telefon zawsze tak raz w tygodniu, bo nie odbierałam dziecka z przedszkola i nie miałam po prostu kiedy w tym wszystkim zadzwonić. Ale wiedziałam, że zrobię to w najbliższym możliwym czasie i tak też sobie to zaplanowałam.

Jak poradzić sobie ze wszystkimi obowiązkami w życiu?
Dobra, przykłady przykładami, ale chciałabym, żebyś z tego podcastu wynosiła też coś więcej i mam dla Ciebie kilka porad, co zrobić, żeby to żonglowanie wszystkimi rolami, które w życiu mamy, było chociaż trochę łatwiejsze.
Sposób 1: Bloki zadań
Sposób pierwszy jest taki, żeby organizować bloki zadań. Nie jestem fanką tego, żeby blokować cały dzień pod różne zadania, ale mam tu na myśli taką metodę, z której powiedzmy ja sama po części korzystam, czyli: jak moje dziecko jest w przedszkolu, to ja wtedy mam zablokowany czas na pracę. To jest czas, który poświęcam praktycznie tylko i wyłącznie na pracę, żeby ta praca potem nie przeszkadzała w innych moich rolach, moich zadaniach.
Jeśli pracujesz na etacie, to jest to trochę łatwiejsze do ogarnięcia, no bo idziesz do pracy, czy tam pracujesz zdalnie „od-do” i masz spokój. U siebie w firmie, trzeba o tym pamiętać i trzeba tego pilnować, żeby ten czas jakby się nie wydłużał, bo bardzo łatwo jest wpaść w taki nawyk pracowania na przykład jeszcze wieczorami albo wcześnie rano poza tym określonym czasem na pracę. Ale to wszystko jest do dostosowania do siebie.
Ja przy dziecku blokuję ten czas na pracę po prostu, gdy dziecka nie ma. A w czasie, gdy ono choruje, wstaję sobie wcześniej (i też wcześniej chodzę wtedy spać). I jak wstanę wcześniej, to pracuję tak długo, aż Mały Człowiek nie wstanie. Czasem to jest godzina, czasem dwie, wszystko zależy oczywiście.
Możesz sobie też blokować czas na przykład na relacje, czyli np. ja tak mniej więcej w środy właśnie, jak idę po Małego Człowieka do przedszkola, to mam czas na to, żeby zadzwonić do mojej babci.
Sposób 2: Trzy priorytety dziennie
Drugi sposób to zasada trzech priorytetów dziennie i ja z tej zasady korzystam od dawna. Nie wiem skąd ja to wzięłam, czy sama wymyśliłam, nie pamiętam naprawdę, ale – zapisuję trzy najważniejsze zadania na dany dzień, a do tego maksymalnie pięć zadań dodatkowych, które warto zrobić.
I tak – da się zdecydować na trzy najważniejsze zadania. Najczęściej uda się je zrobić i uda się też zrobić kilka innych, ale zasada ta polega na tym głównie, żeby skupić się na tych trzech najważniejszych i nie robić sobie wyrzutów za to, że nie podołało się zrobić kolejnych.
I jeśli nie wierzysz mi, że da się wybrać trzy priorytety dziennie, to zapraszam Cię do newslettera – darmowych maili z praktycznymi wskazówkami o tym, jak złapać równowagę w życiu. Tam trochę o tym opowiadam. Link tutaj.
Sposób 3: “To minie”
Kolejny sposób, trzeci, jest tym, na co ja wpadłam gdzieś w tamtym roku… pod koniec tamtego roku. To było takie olśnienie trochę, chociaż niby oczywiste, ale po prostu zapominałam o tym. Nakreślę Ci to na przykładzie.
Mały Człowiek jest w spektrum autyzmu i ma czasem gorszy okres, taki, gdzie trudno w ogóle do niego dotrzeć. Jest zamknięty w swoim świecie, po prostu nas nie słucha, nie słyszy, nie wiem jak to określić.
I po tym czasie (to są około dwa tygodnie, tydzień, dwa tygodnie) następuje faza, gdzie to dziecko jest zupełnie inne i znów trwa tydzień, dwa i znowu wracamy do fazy tej trudnej.
Więc ja, obserwując go już od dawna, doszłam w końcu do wniosku, że najlepiej powtarzać sobie, że „to minie”. Gdy jest ciężko:
- mówić sobie, że to „minie”,
- żonglować wtedy dwoma piłeczkami na przykład i powtarzać sobie, że przyjdzie czas na to, żeby dołączyć ich więcej.
Nie zawsze musimy poświęcać się po to, żeby zadowolić wszystkich dookoła. Czasem naprawdę warto większość rzeczy odpuścić i czekać, aż będzie lepiej.
Jednocześnie starając się w tej konkretnej kategorii zrobić, co możemy, żeby było lepiej. No bo samo bierne czekanie też nie jest zawsze do końca okej, jeśli oczywiście mamy na coś wpływ (bo jak nie mamy, no to wiadomo, po prostu czekamy).
Sposób 4: Życiowe priorytety
Sposób czwarty to jest ustalenie sobie swoich życiowych priorytetów. I o tym ja już wiele razy mówiłam, wiele razy pisałam i też wydaje mi się, że wspomniałam o tym w tych mailach z wiedzą, o których się mówiłam wcześniej.
💡 Zobacz także:
→ 7 sposobów na radzenie sobie z problemami & cieszenie się życiem pomimo nich [podcast] (transkrypcja + przekierowanie do podcastu)
→ 5 sprawdzonych sposobów na ułatwienie sobie życia (i 3 na utrudnienie, gdy ma to sens)
→ darmowe maile z praktycznymi wskazówkami, jak złapać równowagę w życiu
Priorytety życiowe nie są priorytetami takimi codziennymi (czyli to nie jest dzisiaj muszę pójść do lekarza i ugotować obiad), tylko dla mnie priorytety życiowe to jest na przykład dbanie o sen, potem dbanie o odpoczynek, dbanie o odżywianie, aktywność fizyczną i tak dalej.
Czyli:
- w pierwszej kolejności, nawet jak jest ciężko, staram się wyspać,
- jeśli jest ciężko, bo te noce są ciężkie, to staram się odpocząć w ciągu dnia, kosztem czegoś innego, bo ten odpoczynek jest dla mnie ważniejszy,
- jeśli nie mogę na przykład zadbać o odpoczynek, bo mamy strasznie zabiegany dzień i naprawdę z niczego nie da się zrezygnować, bo na przykład mamy tego dnia dwie wizyty u lekarza i coś tam jeszcze do zrobienia (chociaż myślę, że i w takim dniu te 5-10 minut odpoczynku da się znaleźć, ale jeśli nie mogę o to zadbać), to stawiam na odżywianie i nawet jak to będzie gotowy posiłek, żeby on był w miarę zbilansowany, żeby dodać sobie energii, a nie powodować jeszcze większe zjazdy, tak jak na przykład by było po drożdżówce powiedzmy.
Sposób 5: Mikroprzerwy
Sposób numer 5 to mikroprzerwy w ciągu dnia i takie łapanie odpoczynku, nawet zamknięcie oczu na minutę (nawet jak jesteś w pracy, to właśnie zamknij oczy chociaż na pół minuty. Wydaje mi się, że w wielu zawodach niczego złego to nie zrobi, a Tobie może bardzo pomóc, szczególnie na przykład jak pracujesz przed komputerem).
To też może być, gdy spędzamy cały dzień z dzieckiem, może być po prostu posiedzenie i nie robienie nic, gdy dziecko się na przykład zajmuje sobą, albo gdy ma drzemkę.
To może być wyjście do łazienki i posiedzenie w ciszy, w ciemności przez kilka minut, nawet minutę, żeby po prostu podładować odrobinę swoje baterie.
Tak jak ładujemy swój telefon, jak na przykład potrzebujemy na 5 minut przed wyjściem mieć więcej baterii w telefonie, no to podłączamy go, tak? I tak samo róbmy też same ze sobą. Pamiętajmy o swoich własnych bateriach.
Sposób 6: Delegowanie zadań i mówienie „nie”
Kolejny, szósty punkt to delegowanie zadań i mówienie „nie”, bo nie zawsze na wszystko mamy przestrzeń i nie zawsze każda piłeczka będzie tak samo ważna.
Przykładowo obiecałam babci, że zabiorę ją na wycieczkę (mamy kilka godzin jazdy), do jej siostry, żeby mogły spędzić sobie razem czas, bo na co dzień się nie widzą. I to jest dla mnie bardzo ważne, ale zaproponowałam babci termin majówkowy. No niestety ciocia nie może w tym czasie się z nami spotkać, zobaczyć, więc ten termin odpadł.
Kolejny długi weekend wypada w czerwcu, z tym, że w czerwcu mój mąż ma urodziny, więc to jest dla mnie w tym momencie ważniejsze, przez co wyjazd przekładamy na prawdopodobnie lipiec, bo wtedy będę mieć urlop, jak Mały Człowiek będzie miał zamknięte przedszkole. I tak właśnie sobie szukamy rozwiązań, które są dostosowane jakby do naszej codzienności i do tego, co jest w danej chwili najważniejsze.
Sposób 7: „Którą piłeczkę mogę dziś odłożyć, żeby te ważniejsze nie spadły?”
Kolejny, siódmy sposób to codzienne pytanie siebie, co dziś mogę odłożyć na bok, żeby te ważniejsze piłeczki nie spadły. Jeśli mamy za dużo do zrobienia, to zastanawiamy się, co w danej chwili jest ważniejsze.
Na przykład zrobienie prania czy ugotowanie obiadu. To są trudne dylematy, ale czasem jest naprawdę tak mało czasu, że nie jesteśmy w stanie zrobić obu rzeczy. I powiedzmy, jednego dnia może być to pranie ważniejsze, bo już naprawdę nie ma czystych skarpetek i wstawimy to pranie, a zamówimy gotowy obiad albo zjemy jakąś kanapkę i to też będzie okej czasem.
A innego dnia pranie będzie mogło poczekać, bo okej, no tam uzbierało się, ale jeszcze mamy w co się ubrać, więc jak zrobimy je pojutrze, to też będzie spoko. Ale ten obiad jest dla nas ważniejszy, bo czekają w lodówce składniki, które warto byłoby już wykorzystać.
Więc zastanawiamy się każdego dnia. To nie musi być długo, tylko chwila dosłownie takiego przemyślenia, co jest dla nas ważniejsze, a co ewentualnie może poczekać, jeśli nie wyrobimy się z resztą.
Sposób 8: Rezygnacja z którejś roli (niekoniecznie na zawsze)
I ostatni, ósmy sposób to jeśli mamy w życiu za dużo, za dużo się dzieje, to spróbujmy zrezygnować z jakiejś roli, z jednej roli. Nie musi to być na zawsze, może to być na jakiś czas, ale właśnie, żeby z czegoś po prostu zrezygnować.
Ja w tamtym roku nie wyrabiałam się z pracą, więc przestałam po prostu nagrywać podcast. Teraz, gdy mam na to więcej czasu, mogę do tego po prostu wrócić i robić to dobrze.
Gdy nie miałam czasu… gdybym chciała nagrywać podcast, to robiłabym to za przeproszeniem na odpierdziel i nikt by nie chciał tego słuchać potem pewnie. A zrobiłam sobie po prostu przerwę, ogarnęłam to, co trzeba było wtedy pilniej ogarnąć i wróciłam do podcastu.
🚨 Ważne! Zapamiętaj
Gorszy dzień nie jest porażką
Chciałabym Ci jeszcze powiedzieć, przypomnieć, bo na pewno to wiesz, tylko trudno jest dopuścić to do samej siebie. Łatwiej jest poradzić komuś niż samej sobie, że słabsze dni to nie jest porażka. Czasem są takie dni, że walczymy o przetrwanie i jakby ogarniemy totalne minimum, naczynia zostaną w zlewie, na obiad zjemy jakąś kanapkę, ale przeżyjemy ten dzień, obudzimy się rano i będzie nowe rozdanie.
My taki dzień mieliśmy w sobotę. Sobota to była dosłownie walka o przetrwanie u nas, a niedziela była już zupełnie inna. Gdybyśmy narzucili sobie za szybkie tempo i za dużo obowiązków tą trudną sobotę, to byśmy po prostu nie dali rady i w niedzielę byśmy to „odchorowali”. Nie mielibyśmy po prostu siły na nic, a że odpuściliśmy wszystko, co tak naprawdę się dało odpuścić, to niedziela była już dla nas dużo przyjemniejsza.
Żongluj tym, co jest najważniejsze
Pamiętaj o tym, żeby żonglować tym, co jest najważniejsze, zamiast brać te wszystkie piłeczki do rąk naraz i dziwić się, że któraś z nich spada.
Zasługujesz na odpoczynek. Zawsze
I pamiętaj, że odpoczynek nie jest nagrodą, jest twoim prawem, obowiązkiem bym powiedziała, taką podstawą życia. Bez odpoczynku nie dasz rady na dłuższą metę funkcjonować i nie dasz rady utrzymać żadnej z tych ról.
Chodzi mi o to, że na przykład jeśli jestem bardzo zmęczona, to jestem, powiem to wprost, jestem kiepską mamą. Bardzo szybko się denerwuję, trudno mi się skupić. Tak samo jestem bardzo trudną w obyciu żoną. Zapominam po prostu o innych też relacjach wtedy, nie mam siły na rozwój, nie mam siły na nic. A gdy odpocznę, dużo łatwiej jest mi zadbać o to, co jest w danym momencie najważniejsze.
Czasem trzeba odłożyć kilka piłeczek
Czasem trzeba odłożyć kilka piłeczek i to naprawdę nie jest koniec świata. Później można je wziąć z powrotem albo wziąć na przykład dwie, odłożyć jedną inną i tak sobie je przekładać, dostosowując to do swojej codzienności.
Jak poradzić sobie ze wszystkimi życiowymi rolami? Podsumowanie
I polecam Ci, żebyś znalazła swoje takie najważniejsze, takie top of the top piłeczki na dziś i resztę odpuściła. I zobacz, o ile lepiej się wtedy poczujesz. A kolejnego dnia możesz skupić się na trzech innych i to też będzie ok.
To już tyle na dzisiaj. Jeśli masz jakieś przemyślenia, którymi byś chciała podzielić, możesz napisać do mnie na maila kontakt@zaplanurównowagę.pl lub na Instagramie @zaplanuj.równowagę lub w komentarzu pod tym podcastem lub w komentarzu pod transkrypcją na blogu. Bardzo chętnie się dowiem, jak Ci się ten odcinek podobał.
I zapraszam Cię do posłuchania kolejnego i zapraszam Cię do innych miejsc, w których mnie znajdziesz w Internecie. A tymczasem trzymaj się ciepło i do usłyszenia. Pa!