5 sprawdzonych sposobów na ułatwienie sobie życia (i 3 na utrudnienie, gdy ma to sens)

Tylko ciężka praca ma sens, czy może lepiej żyć totalnie bez wysiłku? Zastanawiamy się nad tym, choć życie nie jest zero-jedynkowe. Wpadamy w kolejne skrajności, zamiast zadbać o równowagę, dzięki której mogłybyśmy być szczęśliwsze i spokojniejsze. A przecież nie zawsze musi być trudno, tak samo jak nie zawsze będzie lekko i przyjemnie. Czasem warto ułatwić sobie życie, a czasem pójście po linii najmniejszego oporu nie ma sensu.

Z tego artykułu dowiesz się:

  • dlaczego wpadanie w skrajności nie ma sensu,
  • jak ułatwić sobie życie i kiedy ma to sens,
  • jakie jest moje 5 sprawdzonych sposobów na ułatwienie sobie życia,
  • dlaczego czasem warto utrudnić sobie życie i dlaczego warto to robić,
  • jak utrudniam sobie życie na 3 sposoby i dlaczego mnie to cieszy.

Wpadanie w skrajności nie jest dla Ciebie dobre

Zauważyłam, że mamy ostatnio widoczne dwa nurty:

  • tylko ciężka praca jest czegoś warta,
  • pracuj 2 godziny dziennie bez wysiłku i zarabiaj miliony.

Wiesz, czego mi tu brakuje? Tego, co jest pomiędzy! Bo przecież nie zawsze musi być ciężko. Tak samo, jak nie zawsze będzie całkiem lekko.

Zamiast ciągle skakać ze skrajności w skrajność (czy to w kontekście pracy, obowiązków czy też odżywiania, aktywności fizycznej… życia po prostu), warto zastanowić się, jak znaleźć się w optimum, w równowadze. Dzięki temu będziemy:

  • spokojniejsze,
  • szczęśliwsze,
  • bardziej spełnione.

Wiesz, dlaczego? Bo nie będziemy się zajeżdżać, ale jednocześnie życie nadal będzie dla nas fajnym wyzwaniem (no dobra, nie zawsze aż tak fajnym). Tak jak ciągła praca na 200%, tak samo stagnacja i brak rozwoju są dla nas męczące.

Warto więc zadbać o bycie w optimum. A można to zrobić na różne sposoby. Pokażę Ci kilka moich, a Ty wybierz coś dla siebie i wdróż jeszcze dziś – żeby ułatwić sobie to, co jest zbyt ciężkie lub zaangażować się bardziej tam, gdzie ma to sens.

5 sposobów, z których korzystam, by ułatwić sobie życie

Zacznijmy od ułatwienia sobie życia, a potem przejdziemy sobie do… utrudniania. Serio! Ale takiego utrudniania, które jest warte zachodu.

Dzielenie sprzątania na kawałki

Nie lubię sprzątać przez całą sobotę i dla mnie wysiłek jest zdecydowanie niewarty świeczki, bo przecież na drugi dzień znów będzie kurz, zabawki będą walać się pod nogami (chociaż tutaj Mały Człowiek jak na 3,5-latka dba o porządek, bo nie roznosi ich po całym mieszkaniu, a trzyma się swojej części salonu), w zlewie będą naczynia itd.

Dlatego zamiast robić wielkie sprzątanie, dzielę je sobie na zjadliwe kąski, których nawet za bardzo nie odczuję. Mówię tutaj o moich obowiązkach, bo to, co mój mąż robi ze swoimi i kiedy oraz w jaki sposób je ogarnia mnie nie interesuje. Ważne, że jest zrobione 🙃

Wracając, moje sprzątanie wygląda w tym tygodniu tak*:

📝 poniedziałek: porządek wizualny (rzeczy na miejsce), pranie, ścieranie kurzu, opłaty

📝 wtorek: umywalka & lustro w łazience, zmywanie, porządek na biurku

*Dziś jest wtorek, a ja planuję rano, żeby potem mnie życie nie zaskoczyło (kto ma dzieci w placówce ten wie, jak gorączka potrafi zaskoczyć o poranku).

💡 Zadanie dla Ciebie: zastanów się, co możesz zrobić w 5 minut. Przygotuj listę i korzystaj z niej, gdy będziesz miała chwilę. W weekend mi podziękujesz 😉

Plan minimum

Obniżam oczekiwania wobec siebie w kwestiach, które mają dla mnie drugorzędne znaczenie. Mam tu na myśli chociażby sprzątanie. Zamiast nastawiać się, że muszę pozmywać wszystko (szczególnie dużo zbiera się, gdy mąż ma nocki, a ja staram się nie hałasować, bo mieszkamy w bloku i tu wszystko słychać), nastawiam się na pozmywanie naczyń z jednej komory zlewu.

Dlaczego? Z dwóch powodów:

  1. Pozmywanie tylko tych naczyń jest wykonalne w krótkim czasie, a jednocześnie daje ogromny efekt (czyli taki, że będzie na czym jeść & będzie gdzie umyć coś na cito).
  2. Przeważnie jak już zacznę, to zmywam więcej (ale to działa tylko dlatego, że nie narzucam na siebie presji).

Gdy mąż ma drugie zmiany, a ja jestem cały tydzień z sama z Małym Człowiekiem popołudniami, tworzę też plan minimum treningów, czyli np. 10-15 minutowe ćwiczenia zamiast tych 30-40 minutowych.

💡 Zadanie dla Ciebie: stwórz swój plan minimum dotyczący zadania, którego nie lubisz robić. Nastaw się na zrobienie tylko tego minimum i nie rób sobie wyrzutów, jak nie dasz rady więcej, bo plan minimum będziesz miała odhaczony.

Gdy coś mi nie pasuje, a mam na to wpływ, działam

Wyszłam z domu i jest mi o wiele za zimno? Wracam i ubieram się cieplej. Coś mi ciągle wypada z szafki? Przekładam to gdzieś indziej. Uderzam się w coś zawsze, gdy obok tego przechodzę? Dobra, tutaj nie robię nic, bo niestety, ścian nie da się przestawić, a ja przez 6 lat nadal nie przyzwyczaiłam się do tego, gdzie stoją 🤣

Dążę do tego, że jeśli mogę coś zmienić, by się nie wkurzać, zmieniam to. Albo zapisuję na liście rzeczy do zrobienia, jeśli wymaga to większej logistyki.

💡 Zadanie dla Ciebie: gdy natkniesz się na coś, co Cię wkurza, zastanów się, jak możesz to zmienić. Przykładowo wkurza Cię, że dziecko po powrocie z przedszkola rzuca swoje zabawki i inne drobiazgi na podłogę, gdy się rozbiera – postaw koszyczek, do którego będzie mogło to wszystko włożyć.

Wyrzucam myśli z głowy

Czasem nie wiem, o co tak naprawdę mi chodzi. Czuję po prostu, że coś jest nie tak. Życie staje się coraz trudniejsze, a ja nie potrafię wyłapać ot tak powodu. Dlatego regularnie (nie znaczy to, że codziennie) piszę dziennik. Gdy już zacznę wylewać swoje żale i frustracje, potrafię dokopać się do tego, w czym tkwi problem.

💡 Zadanie dla Ciebie: usiądź i przez 5-10 minut pisz, co Ci leży na sercu. Nie zawsze dokopiesz się do głębszego powodu, ale na pewno trochę Ci ulży.

Zmieniam nawyki mądrze

Gdy w grudniu 2024 znów zaczęłam wpadać w sidła telefonu, postanowiłam ułatwić sobie zadanie, jakim jest ograniczenie czasu ekranowego i ograniczenie sięgania po telefon:

  • korzystam z apki Forest, dzięki której pracuję w skupieniu i nie sięgam wtedy po telefon,
  • ustawiłam limit korzystania z Instagrama,
  • mam ciekawą książkę na Legimi i to ją wybieram zamiast scrollowania.

Zamiast działać ciągle tak samo i oczekiwać innych efektów, wprowadziłam zmiany. I te zmiany pozwoliły mi zejść do (często) mniej niż 2 godzin przed ekranem telefonu dziennie (a pamiętajmy, że dla mnie Instagram to też element pracy. Dodatkowo w tych 2 godzinach jest też ok. 30 minut czytania).

🤫 Więcej sposobów na ograniczenie czas przed ekranem znajdziesz tutaj.

💡 Zadanie dla Ciebie: zastanów się, jak ułatwić sobie nowy nawyk lub rezygnację z jakiegoś starego, niewspierającego nawyku.

3 sposoby na utrudnienie sobie życia, gdy jest to warte zachodu 🌇

Tak, naprawdę utrudnienie sobie życia może mieć sens.

Wybieram swoje wartości i życiowe priorytety

Owszem, łatwiej jest wsiąść do auta i pojechać do przedszkola. I czasem to jest ok. Ale lepiej jest pójść tam na nogach, zrobić 3,5-kilometrowy spacer, w drodze powrotnej porozmawiać z Małym Człowiekiem. Dbam tym nie tylko o ciało, ale też o głowę. O głowę Małego Człowieka także, bo dzięki takim spacerom lepiej śpi.

Łatwiej jest wrzucić jakiegoś gotowca do mikrofali i zjeść. Albo w ogóle kupić drożdżówkę i tyle. I czasem to jest ok. Ale lepiej jest przygotować zbilansowany posiłek i serio odżywić ciało, a nie tylko się, że tak brzydko powiem, nażreć.

💡 Zadanie dla Ciebie: zastanów się, czy większość Twoich codziennych wyborów jest zgodnych z Twoimi wartościami i priorytetami życiowymi. Wyjątki są ok, każdy ma gorszy dzień, ale jeśli tych wyjątków jest większość – pora trochę przewartościować swoje życie.

Wysilam się w relacjach

Tak, łatwiej jest napisać SMS, spytać jak tam i tyle. Trudniej jest wsiąść w samochodu, przejechać 30 km i posiedzieć z bliskimi. Jeszcze trudniej jest się serio zaangażować w to, co chcą opowiedzieć. Ale zdecydowanie warto, bo bez nich, bez tego towarzystwa osób, które są dla nas dobre, którym na nas zależy i na którym zależy nam – usychamy.

SMS też są ok, ale jeśli zastępują całą relację, warto coś zmienić, nim będzie za późno.

💡 Zadanie dla Ciebie: stwórz nawyk dzwonienia i aktywnego słuchania (jeśli serio nie możesz aż tak często odwiedzać) do bliskich np. raz w tygodniu czy raz na dwa tygodnie. Możesz też wpisać w kalendarz, kiedy zamierzasz odwiedzić bliskich i traktować to jak wizyty u lekarza – nie można o nich zapomnieć ani odwołać w ostatniej chwili (chyba, że będziesz mieć naprawdę poważny powód).

Redukuję stres

Łatwo jest narzekać na świat, twierdzić, że niczego nie możemy zrobić. Każda z nas czasem potrzebuje trochę ponarzekać. Ale tylko trochę, bo lepsze jest działanie.

To trudne, by w stresujących sytuacjach się sobą zaopiekować. Trudno jest porozciągać się, wyjść na spacer, porozmawiać z kimś, zapisać kilka zdań w dzienniku. Ale efekty są warte tych starań.

Drożdżówka zagryziona czekoladą czy ten słynny kubeł lodów to nie jest rozwiązanie.

Palenie papierosów też nie redukuje stresu.

Scrollowanie nie pomaga.

Świadome zaopiekowanie się sobą pozwala nam budować siłę psychiczną i radzić sobie z tym stresem lepiej. Ale to wymaga wysiłku i sięgnięcia po to, co trudniejsze.

🤫 Więcej o tym, jak radzić sobie ze stresem, znajdziesz tutaj.

💡 Zadanie dla Ciebie: zastanów się, jak możesz redukować stres. Przygotuj listę, by z niej skorzystać, gdy przyjdzie taka potrzeba.

Jak ułatwić sobie życie? Podsumowanie

Czasem ułatwianie życia ma sens (np. przy sprzątaniu czy innych tego typu obowiązkach). Czasem jednak warto sobie to życie utrudnić (np. w dbaniu o relacje czy o swoje dobre samopoczucie). Ale przede wszystkim warto z sobą samą rozmawiać, bo tylko wtedy dowiesz się, czego tak naprawdę potrzebujesz (bo może być tak, że tym razem lepiej będzie pojechać autem, zamiast iść na nogach. Innego dnia możesz jednak potrzebować ruchu bardziej niż wygody).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *