Gdy byłam nastolatką i młodą-dorosłą (no dobra, mam 27 lat, ale wiesz, o co mi chodzi), ciągle popełniałam te same błędy. Wiedziałam, że coś robiłam źle, ale wydawało mi się, że nie muszę niczego zmieniać. Przecież moje metody musiały kiedyś zadziałać! Z czasem zauważyłam, że nie, nie zadziałają, a ja tylko niepotrzebnie traciłam na nie czas. Zaczęłam więc zastanawiać się, jak uczyć się na własnych błędach. Czytaj dalej, by dowiedzieć się, jaki sposób znalazłam!
Jak uczyć się na własnych błędach? Mój sposób
Z pomocą przyszły mi najpierw podsumowania tygodnia. Co tydzień staram się zapisać jakieś wnioski lub lekcje, które dało mi życie.
Potem zbieram je razem w podsumowaniu kwartału i analizuję.
I wiesz, co? To nie jest tak, że jak dostanę jakąś lekcję od życia, to już na zawsze ją pamiętam. Częściej jest tak, że za parę miesięcy ta lekcja znów się powtarza. I znów. I znów. Za którymś razem w końcu zaskoczy i to będzie ten ostatni raz.
Ale nim to nastąpi, pozwalam sobie wielokrotnie dochodzić do tych samych wniosków. To mnie utwierdza w przekonaniu, że te wnioski są prawdziwe, tylko ja potrzebuję jeszcze czasu na ich przyswojenie.
A jakie lekcje dostałam od życia w trzecim kwartale 2025 roku? Dziś się nimi podzielę.
12 lekcji, które dało mi życie w trzecim kwartale 2025 roku
1. Gdy Mały Człowiek ma lepszy czas, mam więcej energii
Szok, naprawdę. Dochodzę do tego wniosku co jakiś czas, bo nasze życie to sinusoida. Przez ok. 2 tygodnie jest ciężko, a potem przez tyle samo czasu (lub mniej) jest lepiej.
I zawsze jak jest lepiej, mam więcej sił do życia, bo mniej ich zużywam na ciągłe gaszenie pożarów, które wybuchają raz po raz z jakiegokolwiek z 942891748 powodów (np. z tego, że krzywo mrugnęłam, w październiku nie ma truskawek czy przyszłam nie o tej godzinie do przedszkola, bo miałam być o 15:31, a jest 15:29).
2. Mogę pozwolić sobie na dzierganie i serial i nic złego się nie stanie
Potrzebuję w swoim życiu i odpoczynku, i rozrywki. Nie muszę z nich rezygnować tylko dlatego, że coś innego czeka na zrobienie. Mogę potrzebować odetchnąć, pomimo niezrealizowanej listy zadań.
3. Lubię spędzać czas z ludźmi
Ten wniosek wraca do mnie raz po raz od końcówki ubiegłego roku (opowiadałam trochę więcej na ten temat w tym podcaście). Za każdym razem, gdy wracam do domu ze spotkania z przyjaciółką, koleżanką, rodziną, myślę sobie, jak bardzo to lubię i jak bardzo przez ostatnie lata ograniczałam się w tej kwestii. Udawałam chyba najbardziej sama przed sobą, że nie potrzebuję aż tylu relacji w swoim życiu. A teraz wiem, jak bardzo wtedy tego potrzebowałam. Czasu jednak nie cofnę, więc teraz dbam o bliskich tak, jak mogę najlepiej.
4. Uczenie się mnie napędza
Dziś dodałabym do tego, że napędzają mnie także zmiany, które raz na jakiś czas wprowadzam, właśnie dlatego, że uczę się nowych rzeczy. Czytałam rano książkę o copywritingu (tak, jestem copy od kilku lat, a ciągle się czegoś jeszcze uczę) i… aż zachciało mi się pisać, sprawdzać, testować. W świecie EjAja mam ochotę tworzyć sama, tworzyć z zaangażowaniem, tworzyć po swojemu.
5. Tak bardzo skupiłam się na tym, co złe, że przestałam zauważać to, co dobre
Parę miesięcy temu postanowiłam być bardziej autentyczna w treściach, które tworzę. Opowiadałam sporo o trudnościach, które nas spotykają. Aż pewnego dnia zauważyłam, że żyję tylko tymi trudnościami. Przestałam zauważać to, co dobre, miłe i przyjemne. A przecież życie składa się z różnych emocji, chwil, przeżyć. Niektóre są trudne, niektóre łatwe. I to też jest autentyczne. Dlatego znów skupiam się na tym, co dobre; ale nie ignoruję tego, co trudne.
6. Potrzebuję więcej luzu, spontaniczności i radości
Był ciepły, sierpniowy wieczór. Poniedziałek. Siedzieliśmy na plaży nad zalewem i czekaliśmy, aż zapadnie zmrok. Mały Człowiek zbierał kamienie do śmieciarki. Gdzieś w tle przelatywała paralotnia. Nie planowaliśmy tego wyjazdu. Zdecydowaliśmy się na niego spontanicznie, jedząc podwieczorek. Ale gdy siedziałam na tej plaży, gdy potem opatulałam się kocem, bo szybko zrobiło się zimno, pomyślałam sobie, że tego właśnie potrzebuję. Nie sztywności, planów od linijki i rutyny, której nie będzie naruszać. Potrzebuję luzu, spontaniczności i radości, bo wtedy czuję, że żyję.
→ Przeczytaj także: Wnioski i lekcje z pierwszego kwartału 2025 roku
→ Przeczytaj także: Czego nauczyłam się w drugim kwartale 2025 roku? Wnioski i lekcje
7. Fajnie jest wtedy, gdy skupiam się na radości, a nie na tym, co pomyślą o mnie inni
Innego dnia szliśmy z Małym Człowiekiem do domu i zaczęliśmy się wygłupiać. Śmialiśmy się razem do łez, a mi przez myśl przeszło, że to jest to, tego właśnie mi trzeba. Tylko chwilę później przyszła druga myśl: co sobie o mnie pomyślą?
Staram się więc pracować nad tym, by to, co „ci inni” pomyślą, nie miało dla mnie znaczenia.
8. Mogę mieć czas dla siebie po południu, tylko muszę powiedzieć, że go potrzebuję, bo jak tego nie powiem, to nikt się nie domyśli
I choć pierwsza moja emocja w takiej sytuacji to złość – no bo dlaczego nikt nie może się domyślić, że potrzebuję czasu na odpoczynek – to ważniejsza jest ta druga:
przecież ja też nie potrafię się domyślić, czego potrzebuje druga osoba i po prostu o to pytam lub czekam, aż sama powie.
Nikt nie musi domyślać się, co czujesz. Możesz o tym powiedzieć. Tak jest łatwiej.
9. O wiele lepiej się czuję, gdy nie scrolluję wieczorem
To powinna być dla mnie oczywista oczywistość, ale dochodzę do tego wniosku co jakiś czas. Potem znów popełniam ten błąd i znów dochodzę do tego wniosku. Ale w międzyczasie staram się dbać o to, by to scrollowanie się nie pojawiało. Wychodzi mi to różnie.
10. Lubię biegać o 6. rano
Kiedyś myślałam, że biegacze, to szaleni ludzie. Teraz ja jestem szalona 😅 a poważnie, uwielbiam wychodzić biegać o 6. rano, bo:
- jest cisza, nawet w mieście, szczególnie w sobotę.
- jest spokój, bo praktycznie nie ma ludzi,
- latem jest wtedy chłodniej i znacznie lepiej się biegnie,
- a do tego rozpoczynanie dnia od biegania sprawia, że mam wielki sukces na koncie już przez 7. i ten dzień robi się jakiś taki znacznie dłuższy.
Miałam biegać tylko dla „spokojnej głowy”, ale udzieliła mi się pewna myśl i:
- jesienią zaczęłam plan treningowy – chcę biegać „na poważnie” (i tak sobie myślę o tym deszczu i… chyba się nim polubię, bo co innego mi zostało?),
- zamierzam wystartować w zawodach… zimą (najwyżej będę wyglądać jak ludzi Michelin; ważne żebym dobiegła do mety).
Chcesz poznać moje głębsze przemyślenia (np. jaka konkretnie myśl mi się udzieliła)? Zapisz na na mój newsletter ⤵️
11. Mam myśl, ale nie jestem swoją myślą
To zdanie słyszałam wielokrotnie. Ostatnio rzuciło mi się w oczy w trakcie czytania „Psychologii” Newsweeka. I powtarzam sobie to często, prawie jak tak „puść to”. Nie jestem swoją myślą. Mogę puścić ją wolno i pozwolić odejść, a na jej miejsce zaprosić inną, bardziej wspierającą. Taką, którą wybiorę świadomie.
12. Chcę móc być mamą, a nie tylko martwić się o nasze finanse
Od pewnego czasu utrzymuję naszą rodzinę. Nie będę wdawać się w szczegóły, tak po prostu jest. I ciągle powtarzam mojemu dziecku, że muszę pracować. Bo muszę, nie ma wyjścia. Ale gdy się rozchorowało, gdy je tak przytulałam, pomyślałam sobie, że chcę móc być po prostu mamą i przejmować się czymś więcej niż nasze finanse. Staram się to wszystko jakoś zrównoważyć, ale nie jest łatwo.
I to już wszystkie lekcje, które dało mi życie w trzecim kwartale tego roku. Już zbieram te, o których opowiem Ci za trzy miesiące.
📝 Możesz podzielić się w komentarzu Twoimi lekcjami z ostatniego kwartału. Jestem ich bardzo ciekawa!

Jak uczyć się na własnych błędach? Przetestuj Wspierające Planowanie
Też chciałabyś uczyć się na własnych błędach? Pokażę Ci, jak to zrobić, w Kartach Wspierającego Planowania. To workbook z ćwiczeniami, z którym:
- skrócisz swoją listę zadań,
- nauczysz się ustalać priorytety,
- znajdziesz więcej czasu na to, co dla Ciebie ważne (czy to odpoczynek, czy cele, czy dzieci),
- zdejmiesz z siebie presję tworzenia idealnego planu i 100% jego realizacji.
Dodatkowo przygotowałam planery do druku, które przyspieszą Twoje planowanie oraz Wspierające Karty, w których znajdziesz pytania do przemyślenia i wspierające myśli ułatwiające Ci przejście przez codzienność (jakkolwiek trudna by nie była).
Co ty na to?

