Teledysk z życia – jak zamienić nagrania z telefonu w film, który będziesz oglądać ze łzami w oczach

Mamo, a pooglądamy filmiki?, spytał Mały Człowiek. Usiedliśmy na kanapie w tej samej konfiguracji jak zwykle: Mały Człowiek, ja, mąż. Włączyłam tym razem te najstarsze i choć jeszcze nie były tak dopracowane jak najnowsze, oglądaliśmy je z łzami w oczach, wspominając stare czasy. Uwielbiam te nasze wspomnienia w formie teledysków z życia i dziś opowiem Ci o tym, jak możesz stworzyć własne, zamiast kisić w telefonie milion różnych filmików, których nikt później nie ogląda.

Dlaczego nagrywamy, ale nie oglądamy?

Jeśli jesteś mamą, mogę obstawiać, że w telefonie masz mnóstwo filmików swojego dziecka. A ile z nich tak naprawdę, ale to na serio oglądasz? Jak często to robisz? A może tylko czekają sobie jako wspomnienia na kiedyś? Pamiętasz je w ogóle?

Lubimy nagrywać filmiki, by nasze wspomnienia nie uciekły. Ale prawda jest taka, że potem większość z nich leży i się kurzy na tej cyfrowej półce, a my i tak o nich zapominamy. A co powiesz na ożywienie tych wspomnień w taki sposób, w jaki będziesz chętnie do nich wracać?

Telefon pełen wspomnień, które giną w cyfrowym chaosie

Wiele razy próbowałam zrobić porządek w tych wszystkich zdjęciach i nagraniach. Robiło się tego coraz więcej i więcej. Nie miałam czasu, żeby to wszystko przejrzeć od A do Z i usunąć to, co niepotrzebne. No bo które wspomnienia są niepotrzebne? Które warto zachować? Więc to wszystko sobie tak leżało i czekało na lepszy moment, w którym się wszystkim zajmę.

Blaknące wspomnienia

I wiesz, co? Chociaż miałam te wspomnienia zapisane, zapominałam o tym wszystkim. Ulatywały jak para znad świeżo zaparzonej herbaty. A potem znikały.

A ja tego naprawdę nie chciałam. Nie chciałam zapominać o tym, jakie było moje dziecko rok czy dwa lata temu. Nie chciałam zapominać, jacy byliśmy wtedy my. Dlatego postanowiłam to zmienić i docenić to nasze życie bardziej, zapisać te wspomnienia w taki sposób, w jaki faktycznie będziemy do nich wracać.

Teledysk z życia – sposób na ożywienie wspomnień

Zainspirowałam się vlogami, w których youtuberki pokazują swoje życie. Wiedziałam jednak, że nie chcę nagrywać głosu, nie chcę też tworzyć długich filmów, nad którymi będę siedziała godzinami.

Dlatego zaczęłam montować wszystkie nagrania z danego miesiąca w jedną całość. Na początku szło mi średnio, filmiki trwały niecałą minutę i nie miały dźwięku. Gdy patrzę na nie, nie czuję wstydu. Nie myślę o tym, jak beznadziejnie mi to szło. Cieszę się, że mimo braku umiejętności zaczęłam, bo dziś robię to trochę lepiej i zaraz opowiem Ci jak dokładnie.

Czym jest teledysk z życia?

Zacznijmy jednak od tego, czym w ogóle jest teledysk z życia. To zmontowane z codziennych nagrań wideo, w którego tle leci muzyka. Zamiast trzydziestu różnych nagrań, z których niewiele wynika i do których nie chce się nam wracać, mamy jeden ok. 3-4 minutowy filmik miesięcznie. I te filmiki oglądamy nawet kilka razy w miesiącu, za każdym razem wzruszając się tak samo.

Ważnym elementem jest tutaj właśnie muzyka. To ona sprawia, że nawet te zwykłe, codziennie, czasem nudne nagrania opowiadają historię i wywołują takie emocje, do których chcemy wracać jak najczęściej.

Dlaczego warto tworzyć teledyski z życia?

Choć to zajmuje trochę czasu (mi ok. godzinę na jeden filmik, czyli raz w miesiącu, ale o tym pogadamy dokładniej za chwilę, więc jeszcze się nie zniechęcaj), zdecydowanie polecam tę formę, bo:

  • oglądanie jednego (a nawet kilku) 3-4-minutowych filmików jest łatwiejsze i przyjemniejsze niż kilkudziesięciu krótkich nagrań,
  • muzyka sprawia, że filmiki niosą o wiele większe emocje,
  • możesz stworzyć piękną historię z pozornie zwykłych i niepowiązanych ze sobą fragmentów,
  • możesz poczuć się tak, jakbyś była bohaterką filmu.

A przy okazji widząc efekty w postaci pierwszego teledysku z życia masz większą motywację do tego, by tworzyć je regularnie.

Ponadto, jak pisałam w artykule o notesie wspomnień, podświadomie zaczynamy nie tylko wyłapywać warte uwiecznienia chwile, ale także zaczynamy je tworzyć, dzięki czemu „nudne” życie staje się przyjemniejsze.

Nie musisz być reżyserką, żeby stworzyć magię

No ale ja nie jestem reżyserką, nie umiem montować, a nagrywam też średnio…

Nie od razu Rzym zbudowano. Ja też nie jestem reżyserką, a montować nauczyłam się (trochę)… oglądając ulubionych twórców na YouTubie (nie na Instagramie, bo tam tempo jest szybkie, przejścia dynamiczne, a ja wolę spokojniejsze klimaty) i montując swoje filmiki. Nadal nie robię tego tak dobrze, jak oni, ale jestem sto kroków dalej niż rok temu. A za rok będzie jeszcze lepiej, bo ćwiczę montując każdy kolejny filmik. Wszystkiego trzeba się nauczyć!

Jak często robić teledyski?

Odpowiedź należy do Ciebie. To Ty decydujesz, jak często będziesz nagrywać i montować. U nas wygląda to tak, że żyjemy sobie jak zawsze, czasem coś nagram i potem, gdy zaczyna się nowy miesiąc, montuję wspomnienia z poprzedniego (na początku lipca z czerwca).

Ale Ty sama zdecyduj, jak często chcesz montować:

  • co miesiąc,
  • raz na kwartał,
  • raz do roku (tutaj może być bardzo, ale to bardzo dużo nagrań i możesz mieć problem ze zmieszczeniem ich w jeden piosence, no chyba że wybierzesz np. którąś z piosenek Metalliki, bo mają po ok. 6,5 minuty lub coś jeszcze dłuższego),
  • okazjonalne (wakacje, urodziny).

Jak dopasować częstotliwość tworzenia teledysków z życia do swojej codzienności? Sprawdź, ile nagrań masz z miesiąca i czy jest co montować. Jeśli tak – to będzie dobra opcja. Jeśli masz ich niewiele, możesz wybrać tworzenie wideo np. raz na dwa miesiące lub raz na kwartał.

Oprócz tego sprawdź, ile czasu realnie Ci to zajmuje (mi ok. godzinę) i jak często możesz sobie na to pozwolić. Pamiętaj też, że na początku będziesz siedzieć nad tym dłużej, a z czasem nauczysz się montować sprawniej.

Co robić, gdy wydaje Ci się, że „nic się nie dzieje”?

No dobrze, ale Ty przecież masz nudne życie nie ma co uwieczniać… Też tak kiedyś myślałam o naszym, ale powiedziałam sobie, że zacznę nagrywać te zwykłe, nudne rzeczy. I wiesz co? Nasze filmiki wcale nie są nudne. Pokazują, jak wygląda nasza prawdziwa codzienność i jest ona całkiem przyjemna (oczywiście oprócz tych trudnych chwil, których jest mnóstwo, a których nie uwieczniamy na nagraniach).

Niestety, ale zalewają nas treści z pracy zdalnej dookoła świata, wakacji za granicą kilka razy do roku itp., a potem nam wydaje się, że nasze życie jest nudne. A wcale tak nie jest! Każda z nas pisze swoją historię i mamy tutaj trzy opcje:

  • narzekać na to, że inni mają lepiej, a nam tak strasznie źle, że nie możemy sobie pojechać na kolejne wczasy w tym roku, więc zjemy pudło lodów, żeby potem będziemy wyrzucać sobie, że nawet w tym jesteśmy beznadziejne i teraz to już tylko dieta…
  • polubić to swoje nudne życie i zrozumieć, że większość z nas takie właśnie życie ma (pamiętaj, że trawa po drugiej stronie zawsze wydaje się bardziej zielona),
  • zadbać o to, by pojawiało się w tym nudnym życiu trochę radosnych iskierek – a to pieczenie ciasta z dzieckiem, a to spontaniczny spacer w inną okolicę miasta, a innym razem tworzenie rękodzieła czy wycieczka za miasto.

Ja stawiam na opcję nr 2 i 3, bo lubię to moje nudne życie i nie chciałabym wyjeżdżać co chwilę na zagraniczne wakacje itp., ale też lubię dodawać drobne iskierki (chociażby posypkę na ciasteczka czy ładną sukienkę na zwykły spacer).

Także zanim pomyślisz o tym, że masz za nudne życie na nagrywanie go, daj sobie szansę. Nagrywaj różne rzeczy i potem je zmontuj razem. Zobacz, że Twoje życie jest ciekawsze niż myślisz.

Praktyczny przewodnik krok po kroku

No dobrze, ale jak się za to wszystko zabrać? Już Ci tłumaczę, jak cały proces wygląda u mnie (dodam też ułatwienia, które przydadzą Ci się na początek).

Zbieranie materiału (bez stresu i presji)

Jak nagrywać, żeby później się nie męczyć? Zacznijmy od tego, że nie musisz nagrywać dosłownie wszystkiego. Daj sobie przestrzeń na życie! U mnie wygląda to tak, że jak robimy coś ciekawego, stawiam gdzieś telefon i chwilę nagrywam, a potem wyłączam i odkładam. Na występach w przedszkolu nagrywam maksymalnie kilka minut, tak samo na wyjazdach.

Ile nagrań potrzebujesz? Mniej niż myślisz. Nie potrzebujesz miliona godzin materiału z każdego miesiąca. Ja przeważnie mam 12-20 minut nagrań, które skracam do 3-4 minut (w zależności od długości piosenki, ale o niej za chwilę).

Co zrobić, gdy masz za dużo materiału? Możesz:

  • wybrać najciekawsze ujęcia,
  • niektóre przyspieszyć (my często nagrywamy pociągi, bo Mały Człowiek je kocha całym swoim małym serduszkiem i po prostu stanowią część naszego życia. Ale kilka minut pociągu to za dużo, dlatego te 2 minuty nagrania, jak wjeżdża na stację, skracam do kilkunastu sekund i zwalniam pod koniec, by nagranie wróciło do swojego pierwotnego tempa),
  • niektóre uciąć,
  • a niektóre po prostu usunąć (serio, nie potrzebujesz w jednym filmiku dziesięciu nagrań huśtającego się dziecka).

Co zrobić, gdy masz za mało materiału? W takich sytuacjach ucinam mniej, niektóre fragmenty powtarzam (szczególnie gdy piosenka przyspiesza, to potem robię takie szybkie przeplatające się wstawki), a także dodaję zdjęcia.

Wybór muzyki – serce Twojego teledysku

Jak wybrać muzykę do teledysku z życia? Najczęściej wybieram taką, która chodzi mi po głowie i która nadaje się do naszego wideo. Wykorzystałam już m.in.:

  • „Rockabye” Clean Bandit,
  • „Maj” Varius Manx,
  • „Everything Has Changed” Taylor Swift,
  • „Eviva l’arte!” sanah i Krzysztofa Zalewskiego,
  • „Małomiasteczkowy” Dawida Podsiadło,
  • „Perfect” Eda Sheerana (najmniej trafiona pod montaż),
  • „Początek” Korteza, Podsiadło i Zalewskiego,
  • „Counting Stars” OneRepublic,
  • „Love Story” Taylor Swift,
  • „Grudniowy” LemOn,
  • „Mam tę moc” w polskiej wersji z „Krainy Lodu”,
  • „Szary świat” sanah i Kwiatu Jabłoni,
  • „Zanim pójdę” happysadu,
  • „This Heart of Mine” Calluma Kerra.

Jak to robię? Nagrywam ekran z włączoną piosenką (najlepiej na wyższej głośności). Następnie wrzucam do CapCut nagranie i wyodrębniam z niego dźwięk. Dodaję resztę nagrań z danego miesiąca, usuwam nagranie ekranu i biorę się do dzieła.

Montaż w CapCut – prosto i za darmo

Aplikacja CapCut jest darmowa (w coraz bardziej okrojonej wersji, co mnie bardzo denerwuje, ale też rozumiem jej twórców). Korzystam właśnie z niej. Może kiedyś wykupię premium, ale jeszcze nie teraz.

Przygotowanie

Jak już pisałam, nagrywam ekran z włączoną piosenką (najlepiej na wyższej głośności, bo wtedy będzie dobrze słychać ją na zmontowanym filmiku. Jak nagrasz za cicho, nie będzie dało się jej już podgłośnić). Następnie wrzucam do CapCut nagranie i wyodrębniam z niego dźwięk. Dodaję resztę nagrań z danego miesiąca, usuwam nagranie ekranu i biorę się do montowania.

Montaż krok po kroku

Przeważnie na początku nie ruszam kolejności nagrań. Słucham piosenki po kawałku i przycinam, przyspieszam oraz ewentualnie zmieniam kolejność, jeśli dane nagranie w tym momencie nie pasuje. Wszystko w rytm piosenki (to dla mnie bardzo trudne, bo mam problem z wyczuciem rytmu, ale staram się i jest coraz lepiej).

Korzystam z niewielu efektów, bo to nie nagranie na Instagram, które musi w trzy sekundy przykuć uwagę, tylko nasze wspomnienia, które mamy oglądać z przyjemnością. Czasem dodaję przejścia, czasem jakieś efekty (lubię efekty retro filmów czy ramek filmowych). Na koniec, w ostatnim fragmencie ustawiam stopniowe zanikanie, żeby ekran stawał się coraz bardziej czarny. Rozcinam muzykę na wysokości ostatniego filmiku i ten kawałeczek na końcu także ustawiam zanikanie. Dzięki temu wygląda to według mnie bardziej „kinowo”.

Finalizacja

Na koniec eksportuję wideo w najlepszej możliwej jakości i biegnę do męża i Małego Człowieka, żeby oglądali ze mną. Siadamy na kanapie, zawsze w tej samej konfiiguracji: Mały Człowiek, ja, mąż i oglądamy. A potem jeszcze raz i jeszcze raz (im więcej pociągów na nagraniu, tym więcej razy Mały Człowiek chce obejrzeć). I wiesz, co? Nie nudzą nam się te nagrania. Za każdym razem mam albo ciarki, albo łzy w oczach, albo po prostu czuję czystą przyjemność z oglądania.

Jest tylko jeden problem: logo CapCut na filmiku. Kiedyś go nie było, teraz jest. Są dwie opcje:

  • wykupić premium,
  • nie zwracać na nie uwagi.

Ja na razie wybrałam drugą opcję i po prostu je ignoruję.

Przełamywanie barier i wymówek w tworzeniu teledysków z życia

Nagrywanie teledysków z życia wymaga przełamania różnych barier. Dla mnie najtrudniejszą była (i trochę nadal jest)…

„Wstydzę się nagrywać w miejscach publicznych”

Podchodziłam do tego stopniowo. Zamiast od razu rzucać się na nagrywanie przy ludziach, zaczęłam od nagrywania nas np. na placu zabaw, gdy nikogo nie było. To rozwiązanie ma dwa plusy:

  • nie wstydzę się, że coś nagrywam,
  • na nagraniu nie ma nikogo, oprócz nas.

Powoli przekonuję się do nagrywania także wtedy, gdy gdzieś obok są ludzie i mam nadzieję, że za rok będzie to dla mnie łatwiejsze.

„Nie mam czasu na montaż”

Początkowo to może zająć więcej czasu, ale tak czy inaczej uważam, że warto. Byś nie musiała poświęcać na to długich godzin, zacznij od przycinania filmików do muzyki. Nie dodawaj przejść ani ozdobników. Już same nagrania zrobią robotę. A jak zacznie Ci to iść szybciej, możesz zabrać się do bardziej „zaawansowanych” rzeczy.

Tylko pamiętaj, że nagrywasz to wszystko na własny użytek – nie musi być superdynamicznie, z milionem przejść i elementami zaskoczenia co kilka sekund. Może być spokojnie i przyjemnie.

„Nie umiem obsługiwać programów”

Też nie umiałam. Pobrałam CapCut i zaczęłam działać. Umiejętności przyszły z czasem i choć nadal nie są na eksperckim poziomie, mi wystarczają. Z czasem nauczę się kolejnych i kolejnych rzeczy, przez co teledyski z życia będą jeszcze lepsze.

„Mam za mało/za dużo nagrań”

O tym pisałam nieco wcześniej w sekcji: „Zbieranie materiału (bez stresu i presji)”.

Magia, którą tworzysz

Te wideo ze wspomnieniami, choć nieidealne, będą magiczne. Dziś możesz tak nie uważać, możesz widzieć same błędy, ale nie usuwaj ich. Gdy spojrzysz na nie za rok, będziesz dziękować samej sobie, że te wspomnienia w takiej formie zachowałaś.

Dlaczego teledyski z życia tak wzruszają?

Po pierwsze dlatego, że to są nasze wspomnienia, głównie te dobre (bo raczej w chwilach, gdy jest nam smutno i źle, nie mamy ochoty nagrywać). Widzimy nasze życie z nieco innej perspektywy (i możemy poczuć się jak gwiazdy filmowe).

Po drugie to muzyka dodaje nagraniom emocji, szczególnie wtedy, gdy jest dobrze dobrana. Wybieraj więc utwory, które Cię wzruszają, sprawiają, że masz ochotę śpiewać, przywołują ciekawe wspomnienia – innymi słowy: wywołują emocje.

Po trzecie dlatego, że raz po raz wracamy do tych wspomnień i pozostają one żywe.

Wspomnienia, które będziesz oglądać za lata

Teledyski z życia to forma zachowywania wspomnień, do której wracamy chętnie nie tylko na bieżąco, gdy oglądamy najnowsze dzieło, ale także po miesiącach i (mam nadzieję) latach. Najstarsze nagrania mam z listopada 2023 roku, a więc prawie dwa lata tworzenia wideo ze wspomnieniami za mną.

Lubimy usiąść raz na jakiś czas i pooglądać sobie niektóre filmiki. Lubimy też na koniec roku pooglądać je i powspominać, ile dobrego się wydarzyło. To zaś sprawia, że te trudniejsze chwile nieco blakną, a te lepsze – dostają więcej uwagi i są lepiej zapamiętywane.

Tworząc rodzinną historię w formie teledysków z życia, zachowujemy wspomnienia dla naszego dziecka. Gdy wróci do najstarszych nagrań w dorosłości, będzie zapewne wzruszony. Tak samo wtedy, gdy nas już kiedyś zabraknie, ale nasze przygody pozostaną żywe.

Zacznij już dziś – pierwszy krok do Twojego teledysku

Chcesz zacząć tworzyć teledyski z życia, ale nie wiesz jak się za to zabrać? Już Ci podpowiadam!

Jak zacząć tworzyć wideo ze wspomnieniami?

Krok 1: Sprawdź, ile masz nagrań z ostatniego miesiąca. Jeśli sporo (chociaż 8-10 minut) – możesz zacząć montować teledysk.

Krok 2: Nagraj piosenkę według wcześniejszych instrukcji. Następnie załaduj wszystko do CapCut (tak, jak pisałam).

Krok 3: Przytnij nagrania w rytm muzyki (jeśli masz słabe poczucie rytmu, nie martw się, nie jesteś sama. Mój tip to zmiana kadru co kawałek tekstu, np. jak zaczyna się refren czy po 1-2 linijkach).

Krok 4: Ciesz się pierwszym (choć nieidealnym) dziełem. Kolejne będzie lepsze!

A co, jeśli nie masz wystarczająco nagrań? Możesz:

  • przeplatać je zdjęciami,
  • zacząć od zbierania materiału (nagrywaj urywki zwykłego życia, a na początku kolejnego miesiąca usiądź i zacznij od kroku pierwszego).

Pamiętaj o tym podczas tworzenia teledysku z życia

Nie musi być perfekcyjnie. Robisz to pierwszy raz. Z czasem będzie lepiej. Najważniejsze, by było autentycznie. To Twoje życie i możesz z niego wyciągnąć przeróżne momenty, które – z dodatkiem muzyki – staną się świetnym wideo ze wspomnieniami.

Teledysk z życia – podsumowanie

Twoje codzienne życie jest pełne momentów wartych zapamiętania. Teledysk z życia to nie tylko sposób na organizację nagrań, ale także na docenianie własnego życia i tworzenie wspomnień, które będą Cię wzruszać nawet po wielu latach. Nie czekaj na „lepsze” momenty. Zacznij od tych, które masz dziś w telefonie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *