Samo wybranie One Little Word na cały rok nie wystarczy. Żeby zadziała się magia, trzeba z nim jeszcze pracować. Nie wiesz jak? Przeczytaj, jak to wyglądało u mnie. Na tapet bierzemy świadome odżywianie.
Focus na świadome odżywianie
Moje słowo na 2024 rok to świadomość. Trudno jednak skupić się na wszystkim na raz i stać się świadomą w macierzyństwie, związku, odżywianiu, aktywności fizycznej, rozwoju itd. Dlatego w każdym miesiącu wybieram jeden focus, czyli obszar życia, na którym się skupię. W styczniu padło na odżywianie, które (zaraz po śnie) jest fundamentem dobrego samopoczucia, zdrowia (o ironio, piszę to przeziębiona) i równowagi.
Wiem, że działanie w jednym obszarze na raz wydaje się nudne i nie ma się czym chwalić przed innymi. Warto jednak postawić grubą kreskę między tym, co online, a tym, co w „prawdziwym życiu”. Nawet jeśli praca nad jednym obszarem jest mało ekscytująca to:
- masz szansę faktycznie posunąć się na przód, bo skupiasz się tylko na jednym zagadnieniu,
- możesz lepiej się skoncentrować, zamiast skakać z zadania na zadanie.
Jeśli do tej pory próbowałaś robić wszystko na raz i Ci to nie wychodziło, spróbuj wybrać tylko jeden obszar. Skoro i tak wcześniej nie osiągałaś swoich celów, nie masz nic do stracenia. A możesz sporo zyskać.
✨ Przeczytaj także: Czym jest One Little Word? Wybierz swoje słówko i poznaj moje
Plan działania z One Little Word
No dobrze, ale jak wyglądała moja praca z One Little Word w styczniu? Jak już wspomniałam, zaczęłam od wybrania jednego obszaru działania, czyli odżywiania. Sprawdziłam, jakie cele w tym obszarze chcę osiągnąć. Są to:
- rozpoznawanie uczucia sytości i głodu (niemylenie tego z trudnymi emocjami),
- jedzenie zdrowo zgodnie z zasadą 80/20,
- przeanalizowanie, jak poszczególne produkty i posiłki na mnie wpływają,
- przemyślenie, jakie produkty i posiłki mi służą, a jakie nie,
- znalezienie przyczyn spadków energii,
- znalezienie swojego „dlaczego” w kwestii zdrowego odżywiania,
- intuicyjne jedzenie.
Zdaję sobie sprawę, że tego wszystkiego nie da się zrobić w miesiąc. Dlatego wybrałam fundamenty, nad którymi chciałam pracować:
- przeanalizowanie zaleceń od dietetyczki,
- stworzenie listy tego, co mi nie służy,
- spisanie 5 zasad odżywiania, które chcę wprowadzić w tym roku,
- czytanie artykułów na temat odżywiania,
- stworzenie listy smacznych i zdrowych przepisów.
Wydawało mi się, że jest tego wszystkiego na tyle mało, że spokojnie dam radę. Zapomniałam tylko, że jest sezon infekcyjny i po 4 miesiącach przerwy od chorowania Mały Człowiek spędził ponad tydzień w domu. Miałam o wiele mniej czasu i nie poszło mi tak dobrze, jak tego chciałam. Ale przeanalizujmy to po kolei (a przy okazji wyjaśnię, o co dokładnie chodzi w tych celach).
Co poszło dobrze?
Jest kilka rzeczy, które poszły całkiem dobrze. Niektóre są dodatkowymi działaniami, inne wynikają z obranych celów.
Stworzenie listy smacznych i zdrowych posiłków
Możesz się ze mnie śmiać, ale uświadomiłam sobie, że ja przecież taką listę mam! W przepiśniku mam spis treści z podziałem na kategorie (śniadania, drugie śniadania, obiady, kolacje, desery, inne) i są tam tylko smaczne i (w większości) zdrowe przepisy. Także ten punkt mam odhaczony. Muszę tylko pamiętać o regularnym uzupełnianiu (ostatnio wymyśliłam przepis na przepyszne, zdrowe i sycące placuszki i nadal nie wpisałam go do przepiśnika).
Czytanie artykułów na temat zdrowego odżywiania
Nie przeczytałam ani jednego takiego artykułu. Dlaczego więc umieściłam ten punkt w tym, co poszło dobrze? Z dwóch powodów:
- przeczytałam wstęp do książki kucharskiej ze zdrowymi przepisami i tak było dużo informacji o zdrowym odżywianiu,
- słuchałam podcastu „Głodna Głowa” na temat odżywiania (m.in. zajadania stresu, które mi towarzyszy od dawna).
Uważam, że osiągnęłam cel, bo dowiedziałam się (i nadal dowiaduję) tego, czego potrzebowałam. Forma podania ma tu mniejsze znaczenie (swoją drogą uwielbiam ten podcast!).
Jeden zdrowy nawyk
Tego w planach nie miałam, ale wyszło tak spontanicznie. Wprowadziłam jeden zdrowy nawyk, czyli jedzenie owocu lub warzywa do posiłku. Jak na razie udaje mi się to w ok. 80%, bo nadal zdarzają się posiłki bez tego (ale stosunkowo rzadko).
I okej, nie jem tylu warzyw, ile zaleciła mi dietetyczka. Ale dla mnie najważniejsze na tym etapie jest to, że pamiętam o nich i towarzyszą mi w większości posiłków. Teraz stopniowo będę zwiększać ich ilość. Zamiast zniechęcać się tym, że nie udaje mi się zgodnie z zaleceniami, obniżyłam próg wejścia. Jestem z siebie dumna i mam ochotę działać w tym kierunku dalej.
Co poszło nie tak?
Obiecałam sobie, że nie będę pisać tylko o tym, jakie życie jest cudowne, jak to możemy być kim chcemy i zrobić wszystko, co sobie zaplanujemy. Życie jest nieprzewidywalne (choć np. na chorowanie mogłam się nastawić, ale tego nie zrobiłam). Dlatego możemy być pewne, że będzie wiele sytuacji, które pokrzyżują nam plany. I tak było z moim świadomym odżywianiem.
Przeanalizowanie zaleceń od dietetyczki
Szczerze? Nie wzięłam ani razu do ręki „książki” z zaleceniami. Ani razu! I ziemia nadal się kręci. A ja zamiast na siebie krzyczeć i siebie samą wyzywać, zrobię to w najbliższej możliwej chwili. Może uda mi się usiąść z tym dziś lub jutro i zastanowić się przez chwilę nad tym, co chciałabym wprowadzić, a na co się nie zgodzę (np. na zrezygnowanie z czarnej herbaty. Za bardzo ją lubię i wolę skupić się na eliminacji innych rzeczy).
Lista tego, co mi nie służy
Zalążek tej listy już powstał w mojej głowie. Wiem, kiedy czuję się senna po posiłku, a kiedy jest dobrze. Ale nie zapisałam sobie tego. Możesz się zastanawiać, po co mi w ogóle taka lista? Z bardzo prozaicznego powodu: gdy widzę coś czarno na białym, o wiele łatwiej mi to urzeczywistnić i znaleźć siły do działania. Ważne, żeby znaleźć takie sposoby motywacji, które działają. A jeśli nie potrafisz tego zrobić, skorzystaj z moich warsztatów > ŻYCIE NA WŁASNYCH ZASADACH.
Spisanie 5 zasad odżywiania, które chcę wprowadzić w tym roku
Te zasady chcę spisać na podstawie zaleceń od dietetyczki, dlatego siłą rzeczy lista nie powstała. Ale zrobię ją i zacznę wprowadzać w życie pierwszy nawyk (a w sumie go udoskonalać, bo mam tu na myśli owoc lub warzywo do posiłku).
✨ Przeczytaj także: Jak pracować z One Little Word? Moje sprawdzone sposoby
Co zrobię, żeby w lutym było lepiej?
Patrzę sobie na to, co napisałam i widzę, że tak naprawdę połowa celów została osiągnięta. To dobry wynik, ale mogło być lepiej. Dlatego teraz pora na analizę tego, co mogę poprawić.
Zapamiętaj! Jeśli coś Ci nie wychodzi, przeanalizuj, dlaczego tak jest. Bez tego nic się nie zmieni i nadal nie będzie Ci wychodzić.
Krok 1: Podział celów na poszczególne tygodnie
Wprowadzę podział celów na poszczególne tygodnie. Dzięki temu będę wiedziała, na czym mam się skupić w konkretnym czasie i nie będę skakać z kwiatka na kwiatek (cóż za ironia, sama o tym pisałam wcześniej!).
Krok 2: Modyfikacja celów
W lutym miałam pracować nad innym obszarem, ale wiem, że obszar odżywiania jeszcze nie jest zaopiekowany tak, jak tego chciałam. Dlatego będę kontynuować te samoanalizy, a jednocześnie wprowadzę jeden cel związany z kolejnym obszarem. Dzięki temu nie będzie mi się to wszystko nawarstwiać i nie narobię sobie większych „zaległości”.
Krok 3: Zapisywanie na bieżąco
Zrobię sobie w planerze takie otwarte listy, na których na bieżąco będę mogła zapisywać kolejne wnioski czy przemyślenia. Dzięki temu nie będę musiała poświęcać zbyt dużo czasu na raz.
A w jaki sposób Ty pracowałaś ze swoim One Little Word?